środa, 19 października 2016

BELONG TO NOWHERE

Wiecie co? Łatwo jest pisać recenzje, opinie o produktach albo opisywać dzień z sesji. Trudniej się robi, kiedy próbujesz przelać na kartki to, co siedzi ci trochę głębiej w głowie - przemyślenia,
uczucia, dylematy...




Ostatnio zastanawiam się, kim jestem i co robię w życiu. Co robię, co zrobię, kim będę ale przede wszystkim gdzie jest moje miejsce. Ciągle czegoś szukam, ciągle coś mi nie pasuje. Do niedawna dałabym sobie uciąć rękę, że Wrocław i wyprowadzka to szczyt moich marzeń. Dziś  - częsciej zdarza mi się tęsknić za rodzinnym ciepłem, niż cieszyć z tego, że mieszkam sama. W sumie nie do końca sama, bo z królikiem o imieniu Zając, ale to niczego nie zmienia. Mówię w tej chwili o mieszkaniu samej - kiedy wstajesz rano, bo budzi Cię budzik, robisz to samo co zwykle - zbierasz się do szkoły, jesteś w tej szkole, wychodzisz ze szkoły i idziesz do pracy. Wychodzisz z domu o 7:30, wracasz chwilę przed 22. Nikt nie zrobił obiadu, nie posprzątał, nie pościelił łóżka i nie nagrzał w domu. Porozmawia do Ciebie ewentualnie prowadzący z TV albo lektor z zagranicznego serialu. Królik nie pogada, za to Ty możesz nabawić się psychozy opowiadając królikowi jak niesamowity był Twój dzień, wyglądający tak samo jak wczoraj i przedwczoraj. Żartuję, nie jest tak źle. Mama dzwoni 7 razy dziennie - czy wyszłam już z domu, czy dotarłam do szkoły, czy wyszłam ze szkoły i ide do pracy ale czy po drodze zjadłam ciepły obiad. Mc Donald? Nie liczy się, masz zjeść ciepły normalny obiad. Dotarłam do pracy? Okej, to zadzwoni za godzinę. Co mogłoby się zmienić przez godzinę pobytu w jednym miejscu.. Napadli mnie zombie, wyszłam na przerwę i nie wróciłam, zemdlałam wracając ze sklepu na przeciwko? Nie ważne, dzwoni żeby usłyszeć, że nie mogę gadać no ale skoro odebrałam to żyje i wszystko jest okej, nawet jeśli nie mogę gadać. Kocham ją, najmocniej. Na początku mi przeszkadzały te telefony, teraz? Teraz niech dzwoni jak najczęściej, opowiem jej chociażby o tym, że kupiłam pizzerke w sklepie za 2,79 a potem będę ją przez 10 minut przekonywać, że to wcale nie takie niezdrowe jak próbuje mi uświadomić. Niech dzwoni. Nie wiem, może to przez pogodę za oknem a może znudziła mi się wolność i dopiero po ucieczce z domu doceniam jak ważny on był.

Planuję wakacje za rok. Ale już nie na dwa miesiące, teraz uwzględniam to czy dostanę wolne i na ile, wtedy może uda mi się wyskoczyć, może pogoda dopisze i może biuro nie zbankrutuje do tego czasu. Ale skoro dostane wolny tydzień, to chociaż na 3 dni fajnie byłoby przyjechać do domu, dopiero później lecieć na wakacje. Bo jak dostaje wolne, to jeden dzień a wtedy trudno przyjechać do domu, więc korzystam z wolnego i śpię do 15. Potem idę spać o 2 w nocy i wstaje niewyspana do pracy. Mam anemię z braku snu i złego odżywiania, ale o tym mamo nie czytaj, sok z buraków nadal stoi w lodówce!

Nie wiem czego chcę od życia. Jak już Wam wspomniałam na początku - do niedawna Wrocław był szczytem moich marzeń. Teraz, kiedy ta upragniona wolność stała się monotonią, chce czegoś innego, czegoś więcej. Skoro poznałam Wrocław to teraz może Warszawa? A może Anglia, albo od razu Stany? Przynajmniej wiem, że nie zagoszczę tam długo, zaraz mi się znudzi i trzeba będzie szukać czegoś innego. Na dłuższą metę jest to męczące, bo ile można nie wiedzieć czego się chce od życia? Sama sobie już nie ufam, bo niby jak? Dziś chcę to i jestem tego na 100% pewna a jutro wczorajsze plany uznam za nudne i będę chciała czegoś innego. Nie mogę sobie znaleźć miejsca w świecie, chciałabym podróżować, zwiedzać świat, poznawać ludzi i ich zwyczaje, kulturę. W końcu każdy człowiek, którego spotykamy wie coś, czego my nie wiedzieliśmy. Czemu więc nie poznać ich wszystkich i nie dowiedzieć się wszystkiego? Tylko gdzie znajdę czas i miejsce na stabilizację w życiu, na Rodziców, rodzinę, pracę, wykształcenie i wszystkie te inne priorytety wynikające z życia codziennego. Przecież na podróże trzeba zarobić, żeby zarobić trzeba mieć pracę a żeby pracować gdzieś trzeba mieszkać. A mi się nie chce tyle czasu mieszkać w jednym miejscu, dziś jestem we Wrocławiu a jutro chcę być 1000 km dalej. A pomiędzy tym chcę mieć jeszcze czas dla Rodziców, którym tyle zawdzięczam.

Jestem rozdarta sama w sobie i przez siebie. Nie wiem czego chcę od życia, zbyt wiele rzeczy chciałabym zrealizować w krótkim czasie. Nawet już nie chcę zaczynać niczego nowego, bo wiem że jutro okaże się, że to co sobie zaplanowałam wczoraj dziś już nie ma sensu, więc po co zaczynać cokolwiek...  Co nie zacznę, chcę kończyć i zaczynać kolejną nową rzecz. Na niczym nie potrafię się skupić dłużej, nie potrafię się czemuś poświecić i zaangażować. Jestem w szkole, która na dzień dzisiejszy przestała mi sprawiać radość, spróbowałam, więc czas na coś nowego. Wszystko zaczynam i najchętniej bym nie kończyła zaczynając nową rzecz. Tylko ciężko tak na dłuższą metę. Nie mam miejsca w życiu, żadnego punktu zaczepienia, nie mam pojęcia co zrobię jutro. Sama siebie zaskakuję, pomysły o wyjazdach przychodzą mi w ciągu sekundy, za kolejną sekundę mam już cały plan wycieczki, wyjazdu, wyprowadzki... Pomysły na nowe rzeczy w życiu jeszcze szybciej, spodoba mi się COŚ więc jutro będę już miała podporządkowane całe swoje życie tylko po to, żeby tak na prawdę porobić to COŚ tylko przez chwilę - do momentu aż mi się nie znudzi i nie wymyślę czegoś nowego.

Na dzień dzisiejszy to tyle, pierwszy raz zdecydowałam się na upublicznienie swoich myśli i uczuć, mam niezliczoną ilość podobnych postów w 'Wersjach roboczych', które nigdy nie doczekały i prawdopodobnie nie doczekają się publikacji. Ciężko pisać coś, co odkrywa jakąś część ciebie i w pewien sposób czyni cię słabszym, dlatego że obnażasz się przed ludźmi ze swoją prywatnością, swoim ja i swoimi myślami na dany temat.

Mam nadzieję, że ktoś przebrnął przez całość i że nie zanudziłam! :)







Płaszcz: Top Secret
Buty: Deichmann 
Torba: Stradivarius

Zdjęcia robione we Wrocławiu przed galerią Magnolia.

12 komentarzy:

  1. Fajnie, że ktoś o takich sprawach piszę, bo 50% osób które skończyły szkoły od razu zamierzają wyjeżdżać, a to nie jest takie łatwe jak się wydaje.. Ja aktualnie mam 18 lat i jestem w Domu Dziecka i to też jest ciężkie życie i też myślę jakimś wylocie tylko niestety brak punktu zaczepienia robi swoje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalne wątpliwości, normalna nostalgia, normalna dziewczyna - nienormalny system... Pozdrawiam i życzę powodzenia! Michał P.

    Świetny tekst.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie się nie znudziłaś, polecam książkę Młodość J.M.Coetzee, wbrew pozorów od lat ludzie (zwłaszcza młodzi) borykają się z tego typu problemem, zawsze najchętniej by uciekali :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy to rozumiemy, żeby uciec jak najdalej od wszystkiego, nie żyć w monotonii i zaskakiwać siebie jak najczęściej tylko można. Będę trzymać kciuki za ciebie i twoje zmiany!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonale rozumiem co czujesz. Myślę, że wielu z nas ma podobnie, ja również. Jestem jedną z tych osób, która również nie może znaleźć swojego miejsca na świecie. Pozdrawiam. Bardzo ładny blog <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam dokladnie tak samo ...co do zdania ,mysli,uczuc...sama nie wiem czego chcem ..czytajac Twoj wpis slowo w slowo widzialam siebie��..tylko ze ja jestem kilka lat starsza i dobija mnie to jeszcze mocniej...najgorsze jest to ze niewiadomo jak z tego wybrnac �� pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowniez pozdrawiam i trzymam kciuki! Odezwij sie kiedys jak Ci idzie! :*

      Usuń